Przymusowa służba i tragiczne wybory – polscy żołnierze w szeregach Wehrmachtu podczas II wojny światowej stanowią jeden z mniej znanych i bardziej złożonych rozdziałów historii Polski. Zjawisko to, choć przez dziesięciolecia przemilczane lub upraszczane, dotknęło setek tysięcy obywateli polskich, głównie z terenów wcielonych bezpośrednio do Rzeszy. Ich losy odzwierciedlają skomplikowane relacje narodowościowe na pograniczu polsko-niemieckim, brutalną politykę okupacyjną III Rzeszy oraz osobiste dramaty ludzi zmuszonych do walki pod obcymi sztandarami. Dziś, z perspektywy historycznej, możemy spojrzeć na to zjawisko z większym zrozumieniem kontekstu społecznego i politycznego, w jakim się rozgrywało.

Geneza zjawiska – Deutsche Volksliste i przymusowy pobór

Mechanizm wcielania Polaków do niemieckich sił zbrojnych rozpoczął się na masową skalę po wprowadzeniu tzw. Niemieckiej Listy Narodowościowej (Deutsche Volksliste, DVL). System ten, wdrożony na terenach wcielonych do Rzeszy (Pomorze, Wielkopolska, Górny Śląsk), kategoryzował mieszkańców według ściśle określonych kryteriów narodowościowych. Osoby wpisane na listę, najczęściej pod bezpośrednim przymusem lub groźbą represji wobec całej rodziny, automatycznie otrzymywały niemieckie obywatelstwo, a tym samym podlegały niemieckiemu prawu o obowiązkowej służbie wojskowej.

Niemcy nie pytali nas o zdanie. Albo podpisujesz volkslistę i idziesz do wojska, albo cała rodzina jedzie do obozu. Co miałem wybrać?

Szczególnie intensywny pobór dotyczył Górnego Śląska i Pomorza, gdzie według szacunków do Wehrmachtu wcielono odpowiednio około 250 000 i 60 000 mieszkańców. Na Śląsku Cieszyńskim i Opolskim, gdzie struktura narodowościowa była wyjątkowo złożona, a polityka germanizacyjna miała długą tradycję, pobór objął praktycznie wszystkich mężczyzn w wieku poborowym, stawiając ich przed dramatycznym wyborem między służbą w niemieckiej armii a represjami wobec najbliższych.

Skala zjawiska i regionalne różnice

Liczba Polaków służących w Wehrmachcie jest trudna do precyzyjnego ustalenia, ale historycy szacują ją na 300-500 tysięcy osób. Największe grupy rekrutów pochodziły z:

  • Górnego Śląska (ok. 250 000)
  • Pomorza (ok. 60 000)
  • Warmii i Mazur (ok. 40 000)
  • Wielkopolski (ok. 35 000)

Sytuacja na poszczególnych terenach wcielonych do Rzeszy znacząco się różniła. Na Pomorzu i w Wielkopolsce przymus był najbardziej bezwzględny – odmowa podpisania volkslisty często kończyła się natychmiastowym wysiedleniem lub skierowaniem do obozu koncentracyjnego. Na Śląsku natomiast władze niemieckie umiejętnie wykorzystywały skomplikowaną strukturę etniczną i przedwojenne tradycje służby w armii pruskiej/niemieckiej, stosując bardziej wyrafinowane metody nacisku psychologicznego i ekonomicznego.

Kategorie Deutsche Volksliste a służba wojskowa

Dla zrozumienia mechanizmu poboru kluczowy jest podział na kategorie DVL:

  • Kategoria I i II (aktywni działacze niemieccy i osoby przyznające się do niemieckości) – natychmiastowy pobór z pełnymi prawami obywatelskimi
  • Kategoria III (osoby pochodzenia niemieckiego, ale „spolonizowane”) – pobór z pewnymi ograniczeniami, często kierowanie do jednostek o mniejszym znaczeniu strategicznym
  • Kategoria IV (osoby pochodzenia niemieckiego, ale wrogo nastawione do niemczyzny) – rzadko wcielane do regularnych jednostek, częściej kierowane do oddziałów pomocniczych

Osoby z III kategorii DVL, najliczniejszej na terenach wcielonych, stanowiły główne źródło rekrutów. Wielu z nich nie znało języka niemieckiego lub znało go słabo, co powodowało dodatkowe problemy w służbie i często narażało ich na szykany ze strony przełożonych i niemieckich towarzyszy broni.

Losy Polaków w niemieckich mundurach

Służba Polaków w Wehrmachcie przebiegała różnymi ścieżkami, w zależności od okresu wojny, regionu pochodzenia i indywidualnych okoliczności. Większość trafiała do jednostek piechoty i była kierowana na front wschodni, gdzie warunki służby były najtrudniejsze, a szanse przeżycia najmniejsze. Dowództwo niemieckie miało ograniczone zaufanie do żołnierzy polskiego pochodzenia, co skutkowało szczególnym nadzorem, ograniczeniami w awansach i często przydzielaniem do najbardziej niebezpiecznych zadań.

Charakterystycznym zjawiskiem była masowa dezercja. Szacuje się, że około 100-120 tysięcy Polaków wcielonych do Wehrmachtu zdezerterowało przy pierwszej nadarzającej się okazji. Wielu z nich przechodziło na stronę aliantów, zasilając następnie szeregi Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie lub armii Berlinga na Wschodzie, gdzie mogli wreszcie walczyć po „właściwej” stronie.

Kiedy pod Monte Cassino jeńcy w niemieckich mundurach zaczęli mówić po polsku, nasi żołnierze nie wiedzieli, jak reagować. To był szok dla obu stron. Nagle okazywało się, że „wróg” mówi tym samym językiem i ma rodzinę w Polsce.

Szczególnie dramatyczny był los tych, którzy trafili do niewoli sowieckiej. Często traktowano ich jako zdrajców i kolaborantów, niezależnie od okoliczności, w jakich znaleźli się w niemieckim mundurze. Wielu z nich zginęło w sowieckich łagrach lub zostało skazanych na wieloletnie wyroki ciężkich robót, bez możliwości powrotu do ojczyzny i rodzin.

Znane postacie polskiego pochodzenia w strukturach Wehrmachtu

Wśród wyższych oficerów Wehrmachtu znalazło się kilka osób o polskich korzeniach, choć w większości przypadków były to osoby całkowicie zgermanizowane już w drugim lub trzecim pokoleniu:

  • Generał Erich von dem Bach-Zelewski (urodzony jako Erich von Zelewski) – pochodzący z kaszubskiej rodziny szlacheckiej, odpowiedzialny za tłumienie Powstania Warszawskiego
  • Generał Walther von Reichenau – częściowo polskiego pochodzenia, dowódca 6. Armii podczas kampanii wrześniowej i operacji Barbarossa
  • Admirał Karl Dönitz – według niektórych źródeł miał polskie korzenie, dowódca niemieckiej floty podwodnej, a później następca Hitlera

Należy jednak podkreślić, że osoby te nie identyfikowały się z polskością i były całkowicie zasymilowane w kulturze niemieckiej na długo przed wybuchem wojny. Ich przypadki różnią się zasadniczo od sytuacji przymusowo wcielonych Polaków, którzy zachowali swoją tożsamość narodową mimo służby w niemieckich mundurach.

Powojenne losy i społeczna tabuizacja tematu

Po zakończeniu wojny los byłych żołnierzy Wehrmachtu polskiego pochodzenia był niezwykle trudny. W komunistycznej Polsce temat ten stanowił absolutne tabu, a sami zainteresowani często ukrywali ten fragment swojej biografii w obawie przed represjami ze strony władz lub ostracyzmem społecznym. Wielu z nich doświadczyło dyskryminacji przy zatrudnieniu, awansach zawodowych czy przydziale mieszkań, nawet jeśli później walczyli w polskich formacjach.

Dopiero po 1989 roku rozpoczął się powolny proces przywracania pamięci o tym złożonym zagadnieniu. Powstały pierwsze rzetelne opracowania naukowe, rozpoczęto systematyczne zbieranie relacji świadków, a byli żołnierze Wehrmachtu zaczęli otwarcie mówić o swoich doświadczeniach, często po dziesięcioleciach milczenia.

Przez pięćdziesiąt lat nie mogłem powiedzieć, co przeżyłem. Bałem się, że dzieci będą miały problemy w szkole, że sąsiedzi się odwrócą. Dopiero teraz, pod koniec życia, mogę opowiedzieć swoją historię bez strachu, że ktoś użyje jej przeciwko mnie.

Dzisiaj, dzięki pogłębionym badaniom historycznym i dostępowi do wcześniej zamkniętych archiwów, możliwe jest pełniejsze zrozumienie tego zjawiska, bez uproszczeń i ideologicznych zniekształceń. Powstają bazy danych i rejestry pozwalające na poszukiwanie informacji o losach konkretnych osób, co ma ogromne znaczenie dla ich rodzin, często nieświadomych wojennych losów swoich przodków.

Pamięć i współczesne interpretacje

Współczesna historiografia odchodzi od jednoznacznych ocen moralnych w przypadku Polaków służących w Wehrmachcie, dostrzegając złożoność sytuacji, w jakiej się znaleźli. Przymusowy charakter poboru, brutalna presja wywierana na całe rodziny oraz dramatyczne konsekwencje odmowy są dzisiaj lepiej udokumentowane i zrozumiane, co pozwala na bardziej empatyczne podejście do losów tych ludzi.

Badania nad tym tematem umożliwiają również głębsze zrozumienie skomplikowanych relacji narodowościowych na pograniczu polsko-niemieckim, gdzie tożsamość etniczna często była płynna i wielowarstwowa. Doświadczenia Ślązaków, Kaszubów czy Mazurów pokazują, jak arbitralne i destrukcyjne były próby narzucania jednoznacznych identyfikacji narodowych na terenach o złożonej historii i kulturze, gdzie ludzie często posługiwali się kilkoma językami i funkcjonowali na styku różnych tradycji.

Dla współczesnych Polaków historia rodaków w mundurach Wehrmachtu pozostaje trudnym, ale ważnym elementem narodowej pamięci – przypomnieniem o tragicznych wyborach, jakich musieli dokonywać zwykli ludzie w obliczu totalitarnego terroru, oraz przestrogą przed uproszczonym, czarno-białym postrzeganiem historii. To również lekcja o tym, jak wojna i totalitaryzm potrafią zniszczyć ludzkie życie, stawiając jednostki przed wyborami, w których nie ma dobrych rozwiązań – jedynie mniejsze lub większe zło.